Znany zwrot „Gdzie pieprz rośnie” zaczął mi się kojarzyć inaczej, niż tylko z odległą krainą. Po prostu, wszyscy nagminnie pieprzą i nie tylko flaki w gminnej knajpie. Media wokół mielą przeróżnymi tematami niczym ziarna tej przyprawy. Jako bliźniak zodiakalny (proszę nie mylić mnie z innym rodzeństwem), na przeciwwagę chcę zająć się poszukiwaniem prawdy. Gdzie rośnie prawda. Oto moja analiza.
Żyjemy w świecie niczym owieczki i barany pasące się na łące. Kwiecistej i w mowie kwiecistej. Gdy przeżuwamy dobre albo złe wieści, czy jest szansa, abyśmy rozpoznali, co jest prawdą, jak wygląda, czy jest strawna, a może przeciwnie, gorzka, kłująca. Wielu twierdzi, że to właśnie oni znają najprawdziwszą prawdę. („Niestety, kłamstwo posługuje się nie tylko nikczemnikami.”- Henryk Mann)
Odkryli ją naukowo lub co gorsza są wybrańcami ludu niosącymi najbardziej oczywistą prawdę. Sympatycy mojej strony zauważyli, że obserwuję, badam, wyciągam wnioski (często, a może i zawsze pochopne), filozofuję i tworzę „niestworzone” teorie. Czy to, co sieję (na szczęście prawdopodobnie w próżnię, a nie w glebę ) może być zalążkiem prawdy? Roślinką, która zaowocuje? Czy może już zakwitła halucynogenem? Często słyszymy o półprawdach. Zastanawiam się, jak rodzi się taki stwór. Przychodzi mi na myśl, że obiektywna prawda jak mówią pisma, jest gorzka i zapewne dlatego osładzana jest aromatycznym kłamstwem. Stawiam tezę, że pokarm dla naszej inteligencji bierze się z procesu wzorowanego na szczepieniu drzewek. Nauka wówczas potwierdza, iż takie owoce są zdrowe i smaczne, w przeciwieństwie do kwaśnych i cierpkich, wyrosłych w naturze bez ingerencji myśli ludzkiej.
Krocząc ścieżką sadowniczą, wydaje mi się, że od wieków wszystko wokół jest objęte szczepieniem ochronnym. Przykładem ubarwiania lub odbarwiania życiorysów w historii jest nasz wielki kompozytor Fryderyk Chopin (romantyk o żelaznej woli). Czy wyjechał do Paryża, aby wpaść w nostalgię i suchoty, czy też może fascynowała go wesołość tego miasta. Czy brzmiący na łamach tej strony „polonez” (wykonanie z lat trzydziestych zeszłego wieku), nie był w takiej aranżacji zapisany w oryginale? Wydaje mi się, że poprawiacze prawdy historycznej dla potrzeb patriotycznych zmienili brzmienie wielu jego utworów.
alinka - 4.12.2008 godz. 23:44
Polemizując z powyższym, nasuwa mi się taka refleksja, że ta dzisiejsza ,,prawda” to jedynie gorzkie kłamstwa osładzane aromatyczną prawdą…Niestety w dzisiejszej rzeczywistości trudno już walczyć o prawdę, bo tak naprawdę nie wiadomo, co nią właściwie jest. Dlatego też rzadko oglądam telewizję…
Grzegorz - 4.12.2008 godz. 23:53
Ale prawdy nie należy szukać na jednym poletku jakim są media. Tak jak kłamstwa bujnie dojrzewają, tak też i zapewne prawda gdzieś wzrasta. Tylko gdzie? Szukam tej „łąki” jak większość ludzi, którym „czysta biel” nie jest obojętna. Pozdrawiam i dziękuję za słowa polemiki.
alinka - 5.12.2008 godz. 0:03
Zgadzam się z Wujkiem, iż media nie są zapewne jedynym miejscem poszukiwań, jednakże dla wielu dużo znaczą ( w większości przypadków niestety), łatwo się dziś pogubić w tym zgiełku i trudniej dostrzec tego , co i ciche i prawdą można by nazwać.
Anka - 6.12.2008 godz. 21:44
Prawda czasu, prawda ekranu – kiedyś coś takiego było za tych słusznych czasów. Za czasów Chopina nic z tego nie było, prócz papieru nutowego i instrumentów muzycznych. I prawda jest taka w jaką chcemy uwierzyć. Jak jesteśmy zdołowani i pełni pesymizmu, to prawdopodobnie uwierzymy, że Chopin w Paryżu cieszył się tym, co to miasto dawało artystom i jego muzyka brzmiała tak jak w podanej aranżacji. Jak to jest, że słysząc coś o jakimś fakcie np. politycznym, każdy interpretuje ten fakt różnie. Prawda ….jaka jest prawda? Każdy ma swój rozum i zna prawdę…