Natura przyrody ma specyfikę dwóch stanów: życia i śmierci. Wszystkie zjawiska życia opierają się na regułach procesów chemicznych. Człowiek będący elementem tej natury podlega tym samym prawom przyrody, co cała przyroda ożywiona. Jedno co go wyróżnia od reszty, to że został wyposażony w rozum, którym poprawnie posługując się, może tworzyć i rozwijać cywilizację. Na przestrzeni dziejów (wiedza historyczna ) możemy zaobserwować podobieństwa zachowań człowieka i reszty przyrody w gospodarowaniu zasobami naturalnym. Ale często walka o dobrostan bytu między gatunkami, była nie fair. Homo sapiens doprowadzał przez swoją zachłanność do zagłady obszary „podbite”. Zatruł rzeki, powietrze, doprowadził do wyjałowienia gruntów, wymordował wiele gatunków zwierząt, roślin i dokonał wiele, wiele innych zniszczeń przyrody. Sam też już nie mógł żyć w tym obszarze. I co ciekawe, gdy opuszczał takie miejsce, po jakimś czasie przyroda intuicyjnie potrafiła się oczyścić i częściowo odrodzić. Samoregulacja natury jest prawem przyrody, nad którym człowiek nie jest w stanie zapanować. Jak wspomniałem, życie opiera się na chemii. Z lekcji tej dziedziny wiedzy, uczyliśmy się, że istnieją takie związki chemiczne, które same nie biorą udziału w procesie chemicznym, ale ich obecność przyspiesza w sposób radykalny reakcję innych związków chemicznych, które same ze sobą, reagowałyby bardzo, bardzo długo. Związki te to katalizatory. Zakładam ze zdobytych w mediach informacji o funkcjonującym w społeczeństwach świata korona-wirusie, że jest to właśnie taki katalizator życia-śmierci. Człowiek, tak jak każdy organizm w naturze, jest tak zaprogramowany, że w wyniku procesów życiowych (chemicznych) starzeje się i obarczony zostaje takimi przypadłościami (chorobami), których wynikiem, mimo użycia najnowszych osiągnięć medycyny (chemii), prędzej czy później jest koniec egzystencji.
Wirus działając jak katalizator skraca ten czas zejścia do minimum, stąd tyle ofiar wśród osób w wieku podeszłym, lub cierpiących na różne śmiertelne dolegliwości. Według mnie to natura swoimi prawami reguluje i dalej będzie regulować stan równowagi życia w przyrodzie. Podobnie funkcjonującym „wirusem” regulującym jakość i stan populacji w historii dziejów ziemi, byli dyktatorzy i wojenni wodzowie uśmiercający podbite narody. Przykładem dla mnie jest Hitler, Stalin i wielu przed nimi, którzy skażonym rozumem, czyścili ziemię z ludzi o kulturze nieodpowiadającej wyobrażeniu tychże.
Wniosek jaki wyciągam z tej dywagacji, to zwalczyć racjonalnie tego katalizatora i tak zmienić nasze nastawienie do przyrody, aby zysk materialny w eksploatacji naszej planety, nie dominował nad prawami natury. Bo może w przyszłości zarządzać nami jakiś dziwnie „skażony” gość, w którego umyśle wirus samoregulacji przyrody każe mu nacisnąć czerwony guzik.
Dzisiaj na tym świecie pojawiło się nowe życie. Życie, które dla mnie i moich najbliższych ma szczególne znaczenie. Pomimo, że jest zapewne podobne do milionów na naszej planecie, ma związek z moją krwią. Rozpoczyna się nowe doświadczenie życia. Mam nadzieję i będę się starał, aby moja osoba miała tylko pozytywny wpływ na ukształtowanie osobowości młodego człowieka.
A teraz zapraszam na pierwsze godziny życia wnuczki.
Dziadek – Grzegorz
i trzeci tydzień życia
Babcia – Małgosia
Życie składa się z dwóch bardzo ważnych wydarzeń: narodzin i śmierci. Oba połączone są tym, co ogólnie nazywamy życiem codziennym obfitującym w mniej lub bardziej ekscytujące momenty.
Każdy żyjący ma swoje przeżycia, z którymi dzieli się z bliźnimi lub nie. Ten okres to historia, historia osobista, która jest w jakiś sposób dokumentowana: trochę faktograficznie, ale w większej mierze wspomnieniami osobistymi i wspomnieniami wcześniej wymienionych bliźnich. Jak wiadomo, po latach te wspomnienia ulegają niestety zakłóceniu przez chociażby jednego takiego Niemca – Alzheimera.
Ja ze swej strony, gdy tylko mam możliwości, utrwalam różne chwile obrazami. Drzewiej to była fotografia, a od dłuższego już czasu film. Uważam, że życie jest zbyt piękne, aby historię moją i ludzi mnie otaczających pozostawić „smutnym” fachowcom od dziejów.
Odczuwam miłą satysfakcję, gdy wywołuję miłe wrażenia swoimi zapisami wideo z lat już odległych. Jest to na pewno związane z tym, że byliśmy wówczas dużo młodsi, ładniejsi, weselsi i więcej mogliśmy…
Doszedłem do wniosku, że fotografia, czy jeszcze pełniejszy, bo z dźwiękiem, film dokumentujący nasze chwile, jest jak wino. Im starsze, tym ciekawsze w smaku. Świeżo obrobiony materiał ze świeżych wspomnień, jest dla niektórych odbiorców jakby kwaśny. A to ujęcie coś tam nieciekawego w tuszy odsłoniło, a to wypowiedziane zdanie brzmi jak nieładna plotka, albo też tembr głosu jest jakiś nie nasz. W starym filmie takie momenty już tylko nas śmieszą.
Dzisiaj staję przed problemem, co i kiedy podać? Gdyby chodziło o trunki, to nie miałbym z tym żadnego problemu.
Stare, dojrzałe wino jest dlatego dobre, bo w procesie dojrzewania wytracają się smakowe związki. W filmie jest podobnie. Z mijającym czasem niektórzy występujący w nim „aktorzy” wytracają się z życia i przez to nadają „smak” takiemu dokumentowi.
Proszę wobec tego adresatów minionego wydarzenia, jakim był pogrzeb naszej cioci, o zrozumienie, że nie czekam na pełną dojrzałość tego zapisu i wysyłam plik jeszcze nie archiwalny.
Chciałbym, aby każdy z nas mógł wyobrazić sobie aromat tej rejestracji wtedy, gdy nie będzie miał fizycznych, czyli ziemskich możliwości odbioru fonii i wizji.
Pozdrawiam wszystkich uczestników wszystkich moich dokumentacji ze środkowego odcinka mojego czasu.
Grzegorz – dokumentalista
Grzesiu kochany i wybitny dokumentalisto chwil ulotnych, a tak ważnych. Serdecznie dziękuję Ci za te filmy, które przesłałeś. Tak jak piszesz poprzedni ma ten smak obecności osób kochanych, a już nieobecnych w naszym życiu. Film z pogrzebu mojej mamy to czas tu i teraz chociaż już mija. Już wydarzenia i ludzie i sytuacje zaczynają być wspomnieniami. Bardzo jestem szczęśliwa, że mogłam Was zobaczyć razem jeszcze raz. Dzięki Ci za Twoją pracę. Ponieważ uwielbiam oglądać i wspominać może jeszcze coś tam masz w archiwum. Dzięki jeszcze raz również za to co piszesz. Podziwiam Twoją konsekwencję w tym co robisz i że to Ci sprawia przyjemność. Tak myślę. Pozdrawiam i buziaki dla Gosi i rodzinki
Dzięki temu zapisowi mogłam pobyć z wami. Pozdrawiam wszystkich. Hanka
Grzesiu, dziękuję Ci bardzo za wszystkie filmy w ramach „Dokumentu wspomnień”. Podziwiam Twoją pracę. Pokazuje ona między innymi historię naszej rodziny. Szkoda tylko, że nasze spotkania rodzinne ograniczają się do ostatnich pożegnań. Ale takie to nastały czasy.
Jestem pod wrażeniem prowadzonej przez Ciebie strony.
Pozdrawiam.Ryszard
„..-ulegają niestety zakłóceniu przez chociażby jednego takiego Niemca – Alzheimera”. Dla poprawności merytorycznej. Dr Aloizy Alzheimer (*1864; +1915 we Wrocławiu), nie jest w jakimkolwiek stopniu elementem zakłóceń pamięci, lecz jest to jednostka chorobowa wg klasyfikacji ICD-10 – G30, którą opisał dr Alzheimer. Pana interesujący tekst winien mieć formę: „…ulegają niestety zakłóceniu wskutek choroby znanej jako choroba Alzheimera, bowiem dr Alzheimer opisał symptomy świadczące o zakłóceniach pamięci. Pozdrawiam. Alexander. 18.05.2016
Okres postu jest, a nawet powinien być czasem refleksji nad swoim życiem, a najbardziej nad tym duchowym.
Dwie wartości, którymi obdarzona jest osoba boża, czyli człowiek, to wiara i wiedza. Obie nie mają swojego znaczenia bez jednej cechy, którą jak mniemam obdarzony jest tylko homo sapiens, to wyobraźnia. Bez wyobraźni wiedza byłaby tylko małpim naśladownictwem wyuczonych czynności, a wiara… ? Myślę, że nie byłoby wiary.
Wiarę i wiedzę przekazują nam w kolejnych etapach życia rodzice, później nauczyciele, aż przychodzi taki moment, gdy sami rozwijamy (lub nie) w sobie obie te wartości. Z czasem zostajemy rodzicami, a niektórzy nauczycielami (np. ja) i rozpoczynamy ten proces z następnym pokoleniem.
Aby zaszczepić wiarę, czy wiedzę trzeba rozbudzić wyobraźnię człowieka. W jednym przypadku otrzymujemy informacje o Kimś, kogo nie jesteśmy w stanie fizycznie odczuć, w drugim w wielu widocznych zjawiskach nie jesteśmy w stanie swoim umysłem ogarnąć widocznych, a tym bardziej niewidocznych procesów. Wiedzę taką przyjmujemy na wiarę, bo tak każą nauczyciele, bo też innej nie ma możliwości.
Większość wiedzy o otaczającym nas świecie i wszechświecie przyjmujemy na wiarę. Weźmy przykładowo wiedzę historyczną. Nie mamy żadnej możliwości fizycznej uczestniczyć w minionych wydarzeniach, a wiedzę o nich zbieramy tylko z przekazów jakie ktoś nam zostawił. Wiedza nasza oparta jest na wierze w to, co ktoś napisał, narysował lub w jakiś inny sposób udokumentował. Na przykład postawił pieczątkę. I my jako ludzie wykształceni i z wyobraźnią wierzymy w tę wiedzę i bardzo dziwimy się innym, którzy w swojej wyobraźni nie wierzą. Sugerujemy wówczas, że mamy do czynienia z nieukami. Takie spostrzeżenie miałem w czasie pracy pedagogicznej, gdy próbowałem młodzieży przekazać wiedzę na temat atomów, a dokładniej ich ilości i wielkości. Ze zrozumiałych względów nie mogłem tego pokazać fizycznie, bo sam przecież atomów nigdy nie widziałem, ale próbowałem rozbudzić na tyle wyobraźnię młodych ludzi, żeby tak jak i ja, uwierzyli w tę wiedzę. Jedna z uczennic próbowała sobie wyobrazić to coś, i po krótkim namyśle szczerze odpowiedziała, że to to nie istnieje i ona nie wierzy, że takie coś jest. No cóż, załamałem się jako nauczyciel, a panna do końca szkoły nie mogła liczyć na więcej niż dostateczny i taką też notę otrzymała na świadectwie.
Obserwując życie społeczne zauważam, że coraz więcej ludzi, a zwłaszcza prominentnych obywateli, posługuje się słowem „wiara” w kontekście wiedzy. Zakładam, że muszą być bardzo wierzący do czego się przyznają, ale ja mam pewien dysonans, gdy w sprawach wiedzy o czymkolwiek, wygłaszają głęboką wiarę w coś, o czym powinni być pewni. W innym miejscu nie wierzą w coś, co bez większej wyobraźni jest widoczne gołym okiem lub uchem.
Zauważam, że wiara w życie nadprzyrodzone, we wszystkich religiach jest wcielana w człowieka na tej samej zasadzie co wiedza. Niestety wyobraźnia w pewnym stopniu przeszkadza w przyjęciu naturalnej wiary, bo zbyt ingeruje w wizje otaczającego świata i spraw dziejących się na nim. Jedyne, co musi ją odróżniać od praw fizycznych, to wewnętrzne wyczucie prawdziwej wiary, którą każdy indywidualnie powinien odebrać. Ale nie tą na pokaz dla innych, ani nie taką sterowaną przez duchowych przywódców wykorzystujących ją nierzadko do niecnych i bezsensownych celów.
Myślę, że nie tylko w okresie świąt Wielkiej Nocy, ale w całym okresie roku pańskiego, każdy powinien znaleźć czas na wzmożenie wyobraźni i przeszukanie u siebie oznak wiary i jeżeli znajdzie, to niech ją pielęgnuje, aby być może odbiła się w bliźnim i tam rozwijała się niczym piękny kwiat.
Składam wszystkim wszystkiego najlepszego, a szczególnie dobrej wiary.
Grzegorz – wierzący (?)
8 marca, święto – Dzień Kobiet. Czy tylko ten dzień jest dniem płci pięknej? Kobiety według mnie mają dużo więcej swoich dni w ciągu roku. A to dzień matki, babci, imieniny, urodziny, co miesiąc parę dni niedyspozycyjnych, niekiedy też kilka cichych dni. Jak łatwo zauważyć niewspominany w tym dniu mężczyzna ma trudne zadania życiowe. Gdy dodamy jego świąteczne dni, to spożycie przy takich okazjach poważnie wzrasta i nie ma co się łudzić, nie będzie malało.
Każdy z nas życie rozpoczął w kontakcie z kobietą, a dokładnie odcinając się od niej, od matki. Osobiście w moim życiu miałem więcej spotkań z płcią piękną. Trzy siostry w dzieciństwie, większość koleżanek w szkole, w pracy, dwukrotna większość słabej płci w mojej własnej rodzinie odbiło piętno na moje postrzeganie jejmości. Kontakty zawodowe i koleżeńskie z męską częścią społeczeństwa, były przeważnie monotematyczne. Literatura, która była podstawą naszych spotkań, jak wiadomo źle wpływa na pamięć o wnioskach wówczas wyciągniętych w ekspresji rozmów.
Po co w życiu jest kobieta? Myślę, że służy dwóm celom: aby je kochać i aby były.
Kochać to pojęcie ogólne i nie tylko związane z prokreacją. Aby nawiązać jakiekolwiek stosunki z kobietą (to słowo nie powinno w tym kontekście kojarzyć się li tylko z erotyką), należy wpierw zdobyć jej przychylność do siebie. I tu nasunęła mi się analogia ze zdobywaniem góry. Porównuję więc kobietę do góry (rodzaj żeński), nie ze względu na otyłość, tylko ze względu na charakter niewiasty do której skierowuję swoje zamiary. Obserwacja szlaków prowadzących na wierzchołki masywów górskich, pokazuje jak różnorodne i ciekawe są podejścia. Niektóre łatwe, niezbyt wysokie, bez większego nakładu zabiegów udaje się wejść, ale też panorama widoków płynąca od takiej pani nie zachwyca zbytnio. Inne trasy na wyższe piki, sprawiają kłopot i wymuszają większe zaangażowanie w wyprawę, ale też jest co obejrzeć po zdobyciu wierzchołka. Taka znajomość z taką damą zostawia wrażenie na długie lata. Są też białogłowy niczym Mount Everest lub Mount Blanc. Piękne i zachwycające, acz niedostępne. Są tacy faceci gotowi nawet na śmierć, aby tylko zdobyć serce takiej niewiasty. Oglądając w tivi wyprawy w Himalaje czy Alpy, chłód otaczający taką górę, jest powodem największych trudności w eksploracji zboczy. Chłód od takich pań wyczuwa się z daleka. Rzadko też aura nad szczytem pozwalała na bezchmurny odbiór widoku świata w przypadku śmiałka, któremu udało się tak ekstremalne wejście pokonać. Mniej niedostępne Tatry, prezentują te dziewoje, które ogląda się z daleka lub obchodzi podnóże (podgórze), bo znając swoje alpinistyczne możliwości, nie konkurujemy ze śmiałkami, którym zależy tylko na zaliczeniu szczytu i przechwalaniem się wśród kompanów z uzyskanej satysfakcji. Stwierdzenie, że kobieta zmienną jest pasuje do ruchów górotwórczych idealnie. Wystarczy zmienić tylko skalę czasu, a każdemu taki obraz zmian charakteru naszych wybranek, sąsiadek i przyjaciółek wszystko wyjaśni. Zaproponowałbym test jaką górą jesteś, ale wątpię, czy uzyskałbym miarodajne wyniki.
W tym dniu, oznaczonym zapewne przez kobiety, składam wszystkim moim bliskim i znajomym kobietom wszystkiego najlepszego i obyście do końca służyły drugiemu celowi, abyście były… dla nas mężczyzn.
Dla zobrazowania jednej z Was (nie wskaże której) zapraszam na wycieczkę na górę, która ma znamienną kobiecą nazwę „Krąglak”
Pozdrawiam Grzegorz – wielbiciel kobiet.
Dziękuję za piękne rozważania i porównania (jeszcze się zastanawiam nad zakwalifikowaniem do któregoś z nich…) myślę sobie, że piękno kobiety (w każdym sensie) w dużej mierze zależy od mężczyzn, których ma obok, których spotyka w życiu…
Dziękuję!
Dziękuję serdecznie za życzenia, muszę przyznać,w bardzo oryginalnym wydaniu. Podobają mi się wujkowe rozważania i nie powiem, pobudzają moją wyobraźnię. A co by wujek powiedział na górę powulkaniczną? Pozdrawiam serdecznie!
Góra powulkaniczna, jak mniemam masz na myśli nasz Chełmiec, była w młodości panną energiczną. Czyżby wulkan namiętności w takiej niewieście po paru latach zgasł? Nawet nie zakładam, że chciałabyś się utożsamić z tym wzniesieniem.
Dziękuję serdecznie za życzenia:)
Ponieważ dziś Dzień Mężczyzn – składam najserdeczniejsze życzenia. Dni w których mężczyzna może świętować jest również całkiem sporo… jeśli nawet nie więcej:)
A co do gór. To ja na pewno jestem K2:)
Pozdrawiam
Dziękuję za życzenia. Rozważania jak zawsze oryginalne. Pozdrawiam i wirtualnie wyruszam na tę wulkaniczną górę.
Jurek - 6.05.2016 godz. 5:09
Gratulacje!!!!I wszystkiego najlepszego dla nowego członka rodziny.
Karina - 6.05.2016 godz. 11:49
Gratuluję!!! Wujku w roli dziadka wnuczki sprawdzisz się znakomicie. Rozrasta nam się rodzinka. Pola jest słodziutka.
Basia - 6.05.2016 godz. 13:55
Piękna młoda dama! Słusznie protestowała, kiedy tata (jak to facet…) prezentował ją nieubraną!
Teresa - 6.05.2016 godz. 14:12
Ach! ile delikatności w głosie i dotyku.
Ach! ile nowych doświadczeń w odbieraniu wszystkiego dookoła.
Na świecie jest już mała dziewczynka, ale wielki Zwycięzca.
Wybrała Mamusie i Tatusia i naprawdę piękną rodzinę.
Życzę tylko mądrego …chowania ….
Jola - 6.05.2016 godz. 18:40
Mamusi i Tatusiowi gratulacje. Cudna jest Pola. I jakaś taka mądra i śliczna. I fantastyczna! Spokojna i wyrozumiała, bo ja za to kiwanie to bym chyba dała czadu. Wspaniała dziewczyna.
Kochani Dziadkowie żyjecie? Gratulacje. Pewnie lekkie zwariowanie Was nie minie. Oby pozytywnie, czego wyłącznie od Was można oczekiwać. Grzesiu jak zwykle cudny tekst i prześliczny film. Cieszę się razem z Wami. Całuję Jola
Katarzyna - 6.05.2016 godz. 20:20
Gratulacje dla Mamy-Małgosi, Taty-Maćka, Babci Gosi i dla Dziadka Grzesia!
Dużo zdrowia !!!!!
Kasia, Rafał, Julia i Aleksander
anna - 14.05.2016 godz. 19:07
Gratulacje z Okazji Urodzin córci, wnusi, bratanicy:: dla Dumnych Rodziców, Wspaniałych Dziadków, Nie lekceważę tez miłych Ciotek , Wujków, i Reszty familii .Niech się zdrowo chowa i wyrośnie na mądra śliczną pannę . Życzę tez, Błogosławieństwa Bożego na każdy dzień życia Poli Wojciech Anna Jasienieccy