-26.03.2008 r.
Kto nie doświadczył szału spotkania pokoleń w czas świąteczny, ten w pełni nie zrozumie, jaki jest sens życia, na czym polega patriotyzm, co to jest ojczyzna itd. itd..
W tegoroczne Wielkanocne Święta mocny akcent spotkania rodzinnego zaznaczył się u Asi i Ludwika, jak zwykle. Brak wyraźnej zimy na początku wiosny, pozwolił swobodnie dojechać na parking przed rezydencję. Opis zdarzeń tego dnia w moim wydaniu nie oddałby powstałej atmosfery świątecznej wizyty przybyłych gości. A liczba ich była w szczycie trzydzieści i trzy. Natomiast zdjęcia i popełniony przeze mnie filmik być może zaprezentują aurę tego zjazdu. Zapraszam
-27.02.2008 r.
Przywiało z niżem, a może z wyżem taką pogodę, z taką temperaturą, że tylko patrzeć jak wszystko się zazieleni i zapachnie wiosną. I to w lutym z całą pewnością jest cud, choć nie ten oczekiwany. Ale też jest znakiem, że jednak cuda się zdarzają i co ciekawe, wszyscy są sprawiedliwie nim obdarzeni, nikt nie został pominięty, wszystkim słonko jednakowo zaświeciło. Uważam, że jest to jedynie możliwe sprawiedliwe rozdawnictwo. Natomiast żądanie sprawiedliwości w imię solidarności w sferze dóbr materialnych jest ze wszech miar szkodliwe. Bo dawanie wszystkim tego, czego nie ma, aby wszyscy mieli po równo, to każdy będzie miał niestety g….(patrz – inflacja). Zabieranie tym, co mają i oddanie tym, co nie chcą chcieć mieć „miedź”, to…. Przerabialiśmy ten temat i lepiej nie wracać do tego, bo efekty są znane. Jak słyszałem, zima tego roku obdarowywała grypą dość szczodrze. Nas dopadało coś grypopodobnego i mieliśmy to „szczęście”, że nie naraz, lecz po kolei. Zimowe choroby zostawiają różne ślady w organizmie. Nam pozostał jeszcze nerwoból w barku, a że pusto w barku, to i człek nerwowy. I nie wiem, co skutek, a co przyczyna. Aż musiałech se zakląć. Nie chciałbym, aby podejrzewano, że jestem dwulicowcem, co to się oburza na wszelkiego rodzaju skróty myślowe, a po cichu sam zachowuje się jak szewc. Pruderia jest mi obca i parę zwrotów zdarza mi się też użyć, tylko staram się, aby nie przypominały zbyt dosłownie anatomię organizmów i na dodatek w martwym języku łacińskim. Wszystkim mającym łatwość z doborem słów przypominających odór, proponuję reedukację w zakresie ich ulubionych symboli i zainteresować się, a być może i zostać fanem już kultowego wśród młodzieży, choć przeznaczonego dla dorosłych, serialu „ Włatcy móch”.
Ulubiona przeze mnie animowana forma obrazu stworzona przez ludzi o świeżym i mimo pozorów, rzeczywistym spojrzeniu na edukację (moim doświadczeniem nauczycielskim potwierdzam), wprowadza w dialogach szereg słownych idiomów o zabarwieniu dającym się z uśmiechem znieść. Nie będę tu cytował zamienników, ale na początek proponuję zacząć używać długie „piiiiiii”. Myślę, że obcowanie z takim tematem ułatwi znalezienie potrzebnych każdemu pięciu minut dla zrealizowania założeń mojej teorii o takowym tytule. Zbliża się jubileusz tej strony, równe, okrągłe jak dwuzłotówka, pięciolecie. W związku z tak dostojnym świętem zamierzam zmienić układ strony nie na wpisy, a na kategorie, poukładać historyczne już notki, a także nowe, w grupy tematyczne. Dla lubiących czytać dłuższe moje wypociny, a związane przeważnie z moimi niezrozumiałymi teoriami o życiu myślę założyć ze dwie szpalty. Tematyczne galerie zdjęć i filmotekę „krótkiej sceny” z niezbędnym do minimum komentarzem to dla nie zainteresowanych moją filozofią, bo ta niestety zniechęcała do odwiedzin tego miejsca. Myślę też o kąciku „sympatyka strony” do wpisywania pozdrowień, bo na dyskusję to niestety nie mogę liczyć, jak to pokazały minione pięć lat. Pozdrawiam i proszę o opinię na temat nowej struktury, jaka mam nadzieję niedługo się ukaże. Daję sobie na to przysłowiowe „sto dni”. Do 25 maja może zdążę? Grzegorz
Gratulacje z okazji jubileuszu.
A tak na marginesie…to chyba nie cud, ale anomalia w pogodzie. Bo w gorącej Australii, słońca jak na lekarstwo. A, że powinno gdzieś świecić, to świeci tam gdzie mu się spodoba.
Pozdrowienia.IJG
Wiosna w lutym to już przesada a nie cud. Łamie mnie w kościach, stary organizm buntuje się przeciw tym anomaliom pogodowym. Lato będzie w maju, a od lipca do listopada jesień. Zimy też na lekarstwo. To poraża i przeraża. A tak to wszystko jest ok i aby do wiosny…A plany zmiany tej strony są interesujące, choć mnie taka forma odpowiada. Czyżby to już 5 lat minęło? Jak ten czas leci. Gratuluję Grzesiu pięcioletniej weny twórczej ….Ja tak nie potrafię, ale dobrze jest wieczorkiem poczytać, pomyśleć i wtrącić coś na marginesie. Pozdrawiam Anka
Zainteresowałeś mnie “Włatcami móch”. Postaram się pooglądać.
Cześć,
… Fajny ten Twój blog. Dzięki za wpis na moim. Pozdrawiam
Danuta
-14.02.2008 r.
Zimowe dni stycznia i obecne o cechach nie rozbudzonej wiosny, mijają niczym powtarzający się dzień świstaka ze znanego filmu. Brak śniegu, bo za ciepło, aby korzystać z uroków zimowych igraszek. Ale też za zimno na spacery po górkach. Czy stan taki może wieścić początek wiosny? Wszak dopiero początek lutego. W Punxsutawney świstak Phil podobno zobaczył swój cień i to wróży amerykanom jeszcze 6 tygodni zimy. We Wrocławiu z Darkiem i Danusią sprawdzaliśmy czy europejski świstak, ten od sreberek, zostawia cień. Sami wywnioskujcie, co nas czeka.
I nie mam na myśli wynoszenie się na piedestał ponad masę bezimiennych wyborców, ale by zostać mistrzem swego rodzaju. Dalej na szpaltach tej strony nie będę rozwijał tej myśli, oczywiście będącej następną, (niezrozumiałą?) teorią na życie ludzkie. Gdyby znalazł się chętny(-a) do dyskusji w tej materii, to z dużą przyjemnością rozwinę mój pogląd na ten właśnie zakres aktywności istoty rozumnej.
A po za tym, ze skąpo nadchodzących informacji mogę jedynie przekazać, że Karolinie rżnie się już drugi ząbek, Michałek rośnie tak jak trzeba, dziewczyny w Anglii radzą sobie pomyślnie, Dorota przed sesją jest już po sesji (średnia za semestr 4,57), remont pomieszczeń mieszkalnych Rafała i Kasi bez opóźnień, każdemu rośnie liczba znajomych na „naszej-klasie”, lato w pełni w Australii. Zmontowałem parę filmów rodzinnych, (czyli dwa), kolczyki coraz ładniejsze, święta za pasem, lata mijają, „deszcze niespokojne potargały…”itd., itd.. Coś zaczynam pleść. Do miłego.
Znów siódma rano.
Sprostowanie!!!
W Australii lato zbliża się ku końcowi. A tak na marginesie to nie było lata w ogóle, deszcz i zimno. Chyba się zbliżamy do Europy.
Pozdrowienia
Gratulacje dla Dorotki i to podwójne (za piękną średnią i piękne kolczyki). Przybywa mi znajomych na “naszej -klasie” – nawet z podstawówki. Odezwała się koleżanka z ulicy Porcelanowej, obecnie mieszkająca od 40 lat w Chodzieży. Koleżanki z liceum i koledzy też się odnajdują. To cieszy….Cieszy również ten drugi wyżynający się ząbek Karolinki i to,że dziewczyny tak dobrze sobie radzą w Anglii. Współczuję tym, którzy marzli i mokli w Australii tego lata…Pozdrawiam wszystkich, a Tobie Grzesiu dziękuję za nowy wpis. Świstak z Wrocławia zabawny, najbardziej podobał się Robercikowi… Anka-Hanka
Myśle sobie, że świstak jest w pewnym sensie proroczy. Szwagier przeglądając dokładnie dżingiel ze świstakiem słyszę wyraźnie na końcu … ( Darek, czy masz klopoty ze słuchem? przecież to Twój świstak- przyp. cenzora)…Czyli wszystko na luzie i rock end roll, czego sobie i Wam wszystkim życzę
Szwagier Darek
-30.01.2008 r.
Przez ponad dwa dziesięciolecia biednym uczniom zadawałem kłopotliwe pytania z dziedzin nie należących do obszaru literatury pięknej. Teraz, gdy powinienem cieszyć się wolnością związaną z zaniechaniem tego obowiązku, doznaję klątwy zadawania pytań i udzielania odpowiedzi na tematy, na szczęście lub nie, z zakresu filozofii a nierzadko i fizjologii. Dlaczego? Jak łatwo zauważyć, na wcześniej postawione kwestie związane z ogólnie pojętym obszarem życia na tym łez padole, nie znajduję kontrargumentów oraz pytań o sens mych wypocin? W rozmowach w cztery oczy i owszem, pojawiają się sformułowania rodzące wątpliwości w mym umyśle i wywołujące powstanie szeregu uciążliwych zapytań i … . Jestem osobnikiem o dowcipie na schodach, więc nie potrafię dać wprost satysfakcjonującej odpowiedzi, a zwłaszcza takiej, która by mnie osobiście zadowalała. Stąd po paru (-nastu) nieprzespanych nocach, wykładam je na łamach tej strony w formie nie zawsze bezpośredniej, a wręcz bardzo zawoalowanej.
Swego czasu Marian stwierdził, że piękne to były czasy, gdy jako latorośl spotykaliśmy się w gronie kuzynów i kuzynek przy okazjach kontaktów czytelniczych naszych rodziców. I tu są do określenia dwa wątki. Nasi rodzice nawet bez swoich znajomych stanowili sporą grupkę osobników, gdyż byli wielodzietnym rodzeństwem. Sami niezbyt ograniczali się w prokreacji, stad grup rówieśniczych do zabaw była pełna obsada. Drugi watek to od dawna dręczący mnie temat czasu beztroskiego dziecięctwa i wpływu na sposób postrzegania teraźniejszej rzeczywistości i stosunek do niej. (Jest to temat na moją nową teorię o życiu z kolekcji moich filozofii.) Dzień dzisiejszy niestety nie skłania młodych do reguł biologicznej ilości, takie czasy.
Ale też i duża radość z pojawienia się 24 stycznia na zewnętrznej stronie świata, świeżego obywatela Rzeczypospolitej, Michałka.
Dzięki postępowi technicznemu, odległości między krajami, miastami i dzielnicami zmalały. Przeciwnie zaś odległości międzyludzkie wzrosły, co objawia się niewymiernym skróceniem częstości i czasu spotkań podobnych do tych wspominanych z rozrzewnieniem przez Mariana. Moja inicjatywa w tym zakresie polega na próbie oddania namiastki takich kontaktów wszystkim mieniącym się sympatykami tej strony i uczestniczenia w wydarzeniach dotykających bliższych i nie tylko. To, że ja i moja rodzina jesteśmy na pierwszym planie wynika tylko z faktu prowadzenia tej strony przeze mnie, a po wtóre skąpej ilości materiałów kronikarskich przysłanych do mnie. Z wyrzutem zauważam, że zaaplikowanie fotek do portalu „nasza-klasa” nie stanowi dla niektórych żadnego problemu, natomiast przekazanie czegokolwiek na moja stronę, okazuje się być nie wykonalne. W dalszym ciągu cierpliwie czekam na przełamanie Waszej udawanej skromności.
Powstawanie portali typu „nasza-klasa”, tworzenie blogów przez każdego, na każdy dowolny temat, przekonuje mnie o słuszności prowadzenia tej strony jako nowo tworzącej się tradycji wirtualnych pogaduszek i oglądania „klaserów” bez wychodzenia z własnego domu. Dodatkową zachętą do mojego wymądrzania się na łamach tej strony, stał się odkryty przez Małgosię horoskop* dla urodzonych konkretnego dnia, przy okazji sprawdzania, jaki to „ananasek” wyrośnie z Michałka- oczywiście wszystko z przymrużeniem oka.
Myślę, że po widocznych grymasach, można wnioskować, iż chłopak nie będzie grymasił, no oczywiście po spełnieniu wszystkich jego zachcianek.
Kasia i Rafał po obejrzeniu takiego aniołka, zapewne ulegną zazdrości i nie omieszkają poprosić bociana o dostarczenie dla Julci braciszka lub siostrzyczki, a najlepiej i to i to. A wymówek już nie powinno być, bo domek, jaki sobie zafundowali sprzyja powiększaniu listy meldunkowej o nowiutkie pesele. Czego im szczerze życzymy.
.
.
Jak już wymalują i wyposażą sprzętami AGD pomieszczenia, to mam nadzieję, że będę mógł wyeksponować na tej stronie, wewnętrzną stronę tych murów i walające się puste „książki” po parapetach.
.
W oczach Julki widzę tęsknotę za rodzeństwem.
.
.
*Horoskop
Urodzony 25 maja – dotyczy mojej osoby.
Wspaniałomyślny, sympatyczny – odznacza się zdrowym rozsądkiem i trafnością swych spostrzeżeń. Gościnny, uprzejmy – troszczy się o wygody i rozrywki swych gości. Wywiera wpływ przyciągający na innych, a w życiu nie zabraknie mu przyjaciół i zwolenników. Posiada wielką wyobraźnię, ale przy swych zdolnościach niezwykłych może okazywać też usposobienie kapryśne lub fantastyczne. Może też przejawiać pewien talent w jakimś określonym kierunku. Intelekt jego jest bardzo aktywny i ostry; niezwykle trafnie obserwuje wydarzenia i ludzi, a sądy jego są przeważnie słuszne. Dzięki swym specjalnym zdolnościom zarówno analitycznym jak i praktycznym człowiek urodzony dnia tego mógłby zostać doskonałym detektywem, sędzią śledczym, prawnikiem. Usposobienie jego jest przyjazne i szlachetne – lubi pracę społeczną. Może zająć z czasem stanowisko odpowiedzialne, na którym będzie się cieszył zaufaniem ogólnym. Dzięki własnym swym wysiłkom może osiągnąć wyniesienie zawodowe w zakresie swej pracy jak i w zakresie swego społecznego środowiska. Nieraz zdarza się, że ma ważne zadania do spełnienia w życiu – i stopniowo wznosi się na jakąś dobrą pozycję życiową, zajmując dobre stanowisko lub sprawując jakiś ważniejszy urząd. Urodziny te nieraz dają tendencję do dwóch małżeństw – zwłaszcza u kobiet. Taki człowiek jest lojalny i wierny w stosunku do swych przyjaciół, lecz usposobienie jego jest zmienne. Zręcznie dostosowujący się do warunków i otoczenia – szybko podnosi się z wszelkich upadków i klęsk życiowych i toruje sobie nowe drogi w życiu. Poszukuje wytrwale prawdy – a przy tym zawsze widzi dwie strony każdego zagadnienia – i ta kontrastowość i podwójność jego charakteru nieraz się zaznacza w życiu. Umysł jego niezwykle ruchliwy – zawsze jest czynny. Zapytany w jakiejś sprawie – może dać zawsze na to kilka odpowiedzi.
Pozdrawiam Grzegorz
Gratulacje, uroczy Maluszek…Julka, śliczna dziewczynka….
Horoskop trafiony…Szkoda, że tak mało głosów padło na Twoją stronę…Zgadzam się z Marianem, że piękne to były czasy…Pozdrawiam Anka
Pozwolę sobie “wykorzystać” łamy tej strony i serdecznie podziękować za wszystkie gratulacje, które spływały z różnych stron na nasze ręce, a także na ręce Rodziców.
Zgadzam się z Tatą i również apeluję: Rodziny powiększajcie się!
Pozdrawiamy, świeżo “powiększona” rodzina.
Łezka w oku się zakręciła -dziękujemy za ciepłe słowa i gratulujemy jeszcze raz małego Michałka i życzymy wszystkiego najlepszego.
“W oczach Julki widzę tęsknotę za rodzeństwem”-muszę dzisiaj zajrzeć w te oczki – mama.
Ps. “książki” będą nawet “encyklopedie” mam nadzieję, że pomożecie zapoznać się z tematem :)))
Kaśka
-16.01.2008 r.
Zagrała po raz szesnasty Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Podobnie do większości społeczeństwa świadomego niedostatków w służbie zdrowia, dorzuciliśmy się do tej akcji wspomagającej system dbania o zdrowie obywateli w tym o małego pacjenta. Osobiście nie jestem przekonany,… czy termin styczniowy na taką grę jest dobrze dobrany. Zaraz po świętach, po sylwestrowej zabawie, na którą obywatele przeważnie nie skąpili, a także ujemne temperatury wymuszające albo cieplejsze okrycia, albo mocniejsze rozgrzewacze, hojność pewnie została ograniczona wysuszonym portfelem. Czas, w którym fiskus zwraca nadpłacone podatki, wydawałby się być najlepszym na charytatywne finansowe akcje. Ale być może w okresie rozpoczynającego się roku działają inne czynniki określone zapewne matematycznymi prawami wielkich liczb. Ja wiem tylko jedno, mój portfel zbyt często jest lżejszy od powietrza, stąd moja szczodrość obfituje przeważnie uczuciami i emocjami. Myślę i mam nadzieję, że przeważały dobre monety, choć niechcący mogłem obdarować kogoś „złamanym groszem”. Zapewniam, że nie miałem takiej intencji. Choć jestem realistą znającym pobieżnie rachunek prawdopodobieństwa, to też liczę po cichu na darmowe profity np. z wygranej w totku. W przeciwieństwie do Żyda z dowcipu o powodzi (zaznaczam, że antysemityzm nigdy nie zagościł w mym sercu), daję sobie szansę dla działania akcyjnego opatrzności i od czasu do czasu wysyłam kupon. Dziś także daję szansę na wymianę sprzętu komputerowego, gdyby ten blog wygrał w konkursie na Blog roku 2007. Szansa ta tkwi na razie w drugim etapie tegoż konkursu i niestety zależy od hojności czytelników tej strony. Na szczęście ofiarność ta ma wymiar taki, jak podczas grania Jurka Owsiaka.
Za wysłanego sms’a dziękuję.
W łańcuszkach dodałem przysłane mi „Podziękowania”– zapraszam do lektury i refleksji. Mnie się spodobały.
Proszę o zgłaszanie zdjęć i filmików do usunięcia, na których zarejestrowałem oblicza osób, a które mogłyby poczuć się urażone zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych, że są osobami normalnymi i umiejącymi się zaakceptować.
Zamierzam założyć w Galerii ranking zakupionych, budowanych lub remontowanych siedlisk członków mojej bliższej i dalszej rodziny oraz moich znajomych. Zapraszam do przesyłania zdjęć (najlepiej z gotowym komentarzem) z Waszych świeżo pomalowanych miejsc przyjmowania gości do wspólnej „lektury” tzw. „parapetówek”.
Grzegorz
Przeczytaj komentarze
…Oczywiście czujemy się zobowiązani…
alinka – 26.03.2008 godz. 19:43
Piękne zdjęcia, a filmik o cechach ,,reality show”. Co do powyższego komentarza, wspólnie z Jackiem jesteśmy zdania, że pomimo wrodzonego lenistwa, wolimy od czasu do czasu bałagan po gościach, których można poklepać po pleckach( lub jak kto woli…), stuknąć się szklaneczką , niż obcować z wujkiem w 3D. I nie jesteśmy przeciwnikami rozwoju technologii.
Janusz – 26.03.2008 godz. 23:18
Tylko pogratulować, bo faktycznie… wielopokoleniowe przeżywanie świąt zanika. Z moich wspomnień pamiętam, jak to było u mojej Babci. Niektóre Twoje teksty przypomniały mi to. No i jeszcze jedno – ta trudność wynika chyba z wieloznaczności dzisiejszych postaw i wyborów. Często boimy się wspólnych spotkań, bo czyjeś poglądy mogą być trudnością w zachowaniu swobody spotkania (czyli UCZMY SIĘ TOLERANCJI!!!). Pozdrawiam serdecznie
Anka – 28.03.2008 godz. 21:42
Wzruszyłam się oglądając film i zdjęcia z naszych wspólnie spędzonych świąt. Wiele sił muszą mieć ci, którzy podejmują gości,ale i gościom też potrzeba sił by pokonać odległości. Cieszy mnie, że nasze różne poglądy nie wpłynęły na atmosferę naszego spotkania. Pozdrawiam wszystkich i całuję
Karina – 28.03.2008 godz. 22:26
Super filmik i zdjęcia. Bardzo cieszę się, że mogłam pobyć z rodzinką. Jak zwykle było sympatycznie. Takie spotkania rodzinne przyczyniają się do wzmocnienia więzi rodzinnych. A moje dzieci uczą się, że rodzina jest bardzo ważna.
Pozdrawiam serdecznie
emigrant – 29.03.2008 godz. 20:46
No super! Bardzo miło się ogląda i czyta. Rodzina to znacznie bardziej przyjemny temat od czasami zaczytanej tu filozofii polityczno fizycznej opisywanej w niektórych rozdziałach Ale pierwsze co mnie tu zaskoczyło to moje córeczka! Śmieję się do siebie i z siebie, że patrząc w monitor – Ona do niedawna taka czarna i mała a tu ciemna blondynka i w coraz większa wśród dorosłych – w ostatniej chwili pierwszych ujęć zorientowałem się że To przecież Karolina! No tak – dzielnie zniosła swoje pierwsze święta Wielkiej Nocy – dzielnie zniosła przeloty z rączki do rączki i co najważniejsze chyba jej się podobało, mnie również. A 33 w szczycie to fakt świadczący o sile i gościnności tej rodziny.
Pozdrawiam rodzinę odwiedzającą pesel53!