I niestety już po świętach. Na stole zostały tylko okruchy. Lodówka nie jest pusta, ale to wcale nie oznacza, że podsuszony już, co większy kawałeczek nie smakuje tak jak świeży wypiek świąteczny. Ten wysublimowany smaczek przypomina spotkania przed, w trakcie i po świętach z gronem przyjaciół i rodziną. Zmiatam też z podłogi te okruszki, które nieuchronnie musiały spaść, a musiały, bo ja konsumowałem (dobry żart?).
Co zrobić z okruszkami ? Zebrałem je i podzieliłem się z wolnymi istotami, ptakami
Zostały mi jeszcze „okruchy” wspomnień, które z czasem coraz bardziej „wysychają” szczegółami w niepamięć.
Zebrałem więc je i dzielę się z przyjaznymi istotami, z Wami.
„Posmakujcie” moje „okruchy” z tegorocznych świąt i nie tylko.
Grzegorz.
Janusz - 27.04.2009 godz. 18:12
Widzę, że czas świąt nie tylko wpłynął na sprawy żółądkowe, ale także rozwinął możliwości techniczne. Serdecznie gratuluję – a na wypadek, gdyby pozostałości świąteczne były ciężko strawne, zapraszam na swoją stronkę, a zaraz potem na wędrówkę po Hejnicach, Smedavie i Frydlancie.
Anka - 6.05.2009 godz. 17:31
Okruchy ze świątecznego stołu okazały się smacznymi kąskami. I wcale nie ciężko strawnymi. Chociaż w ten sposób mogłam uczestniczyć w rodzinnych spotkaniach świątecznych. Dziękuję.
Danuta - 13.05.2009 godz. 20:03
pozdrawiam i proszę o link dla mojej strony Danuta
Marek - Zięć - 14.05.2009 godz. 22:09
Bardzo ładne i ciekawie ujęte chwile. Chciałoby się dodać kilka słów komentarza, lecz zmęczenie może pozostawić wrażenie, że komentujący znacznie odbiega intelektualnie od autora, więc w myśl zasady, że rzeczy oczywistych nie należy komentować – dorzucam ze swej strony milczenie ….. ( i oczywiście cichy aplauz).
Kolejny raz szacun !!!