Są ludzie, którzy jak mrówki wydeptują w okolicy swego mrowiska wyraźnie widoczne ścieżki. Obserwując pracę mrówki wydaje się być ona mało ważna, ale mrówka jest niezbędna, bo mrówczą pracą służy innym. Służy całemu mrowisku.
20 czerwca tego roku odszedł ze świata żywych mój szwagier Andrzej. Taka właśnie ludzka mrówka. Mało spektakularna praca, jaką wykonywał dla młodych ludzi z Żorskiej szkoły, wpisała się w naturalny rytm ułatwiający naukę uczniom i studentom tej szkoły. Przedwczesna śmierć wywołana przez złośliwie niszczącą i nie opanowaną przez medycynę chorobę, zbiegła się z zakończonym rokiem szkolnym. Widać było na pogrzebie, że był postacią, która zostawiła dobre wspomnienie o sobie. Ja też mam ciepłe odczucia do szwagra, pomimo rzadkich spotkań rodzinnych związanych z jego, według mnie, zbyt sumiennym podejściem do swojej pracy. Na szczęście mam zapisane w formacie wideo parę ciekawych ujęć z jego udziałem, więc rozstanie nie jest tak do końca na amen. Zapewniam, że w filmotece umieszczę parę obrazów w kategorii „prawda czasu…”, gdzie Andrzeja będziemy mieć na żywo dla ciepłych wspomnień. Bo śmierć wcale nie musi być końcem mrówki.
Anka - 30.06.2008 godz. 22:17
Dziękuję Grzesiu, za ciepłe słowa o Andrzeju….