-26.04.2007 r.
Widok jaki pojawił się z mojego balkonu kwietniowego poranka. Obecnie jest już inaczej.
Czas, nie zrażając się żadnym wydarzeniem, płynie niezmiennie. My albo go gonimy, bo nam ucieka, albo jego wskazówki popychają nas do przodu wtedy, gdy chcielibyśmy, aby zwolnił. Możemy jedynie obserwować skutki jego płynięcia i tak uczestniczyć w jego działaniu, aby poczuć, że go nie zgubiliśmy. Każda istota bez wyjątku ma swój punkt na osi czasu, w którym przejdzie na drugą stronę. I wydaje mi się, że tajemnica, której wiedzą ludzką nie poznamy, tworzy klimat tego wydarzenia. Każdy z nas inaczej wyobraża sobie to nieuchronne doświadczenie, jedyne w naszym ziemskim życiu. Jeżeli dosięgnie osobę bliską naszemu sercu, która przed wyznaczoną datą cierpiała z powodu choroby i wiek był bliżej wyrażanej w życzeniach setki, to wraz z nią ( tak w każdym razie chcemy) odczuwamy pewnego rodzaju ulgę. I dni te mają szczególny charakter. Żałość miesza się z radością. Żal nam po stracie bliskiej osoby, a jednocześnie zadowolenie, że już nie cierpi. Jest to też jedyne wydarzenie gdzie wszyscy, którzy zostają tylko powiadomieni, przybywają na to ostatnie spotkanie znajdując w natłoku swoich zadań wolny czas. I nic to, że już nie uściskamy osoby żegnanej, ale wyczuwamy nieobserwowalne zadowolenie jej, gdy „widzi” jak bliscy jej żyjący spotykają się właśnie z jej powodu i ludzie ci cieszą się z tego spotkania. Ja tak to odczuwam i odbieram. Cieszę się i dziękuję opatrzności, że większość znajomych z mojego otoczenia, zostają sierotami będąc już w dojrzałym wieku. Chciałbym, aby i moi bliscy też mogli tak się cieszyć.
Są na naszej ziemi i to wcale nie rzadko, skrócenia czasu życia, które często nazywamy bezsensownymi. A to młody żołnierz ginie w Iraku, a to ktoś popełnia samobójstwo, inny ginie w wypadku samochodowym a jeszcze inni w wyniku kataklizmu czy nieuleczalnej choroby. Skoro nie znam tajemnicy „Pani Śmierci”, nie potrafię i nie określę czy ten czas dla tych osób był właściwy czy też nie. Życzyłbym każdemu, aby jego życie przebiegło zgodnie z rytmem, podobnym do przemian przyrody, jakie wyznaczają warunki tej planety. Reszta to tajemnica, którą przekraczamy naszą wiara.
Ostatnio pożegnaliśmy Ciocię Helę. Ciocia Hela tak pięknie zapisała się w pamięci bliskich, że dzieci widząc na klepsydrze imię „Helena” nie mogły skojarzyć ze znaną im ciocią. Poniżej przedstawiam skrót z tej uroczystości i fragment wspomnień.
-19.04.2007 r.
Połowa kwietnia i piękna słoneczna pogoda skłoniła nas do dalszych ćwiczeń kondycji przed sezonem trampingu górskiego, który sobie z Małgosią obiecaliśmy. Niedzielny „skromny” spacer tempem piechura z dwoma browcami do Książa i z powrotem, to w przybliżeniu na oko około circa dziesięć i pół kilometra przedeptanych ścieżek. Ścieżek wokół jednej z pereł Dolnego Śląska – zamku Książ. Trasy spacerowe, których fragment prezentuję na poniższym filmie, są w rzeczywistości tak urocze, że niejedno miejsce na świecie nie może pochwalić się taką atrakcją. Urok tej trasy nie zmącił (tak mi się marzyło) widok Pełcznicy prześwitującej przez jeszcze goły o tej porze roku drzewostan. Rzeka, która powinna wzmacniać atrakcyjność turystyczną Wałbrzycha wraz z Książem, znów została zamieniona w płynącą ciecz o barwie koloru żółtego. Na szczęście, tym razem bez wydobywającego się aromatu, jaki zwykle dawało się wyczuć w tego typu zanieczyszczeniach. Styczniowy huragan „Cyryl” wyrządzając naprawdę bardzo duże zniszczenia drzewostanu w naszych wałbrzyskich lasach, był niewspółmiernie mniej szkodliwy niż gatunek żyjący w tych rejonach, a zwany dumnie człowiekiem.
Żółta rzeka może i z barwy ładnie wygląda. Był czas, gdy pojawiająca się czysta woda po paru latach oczyszczania się jej z czarnego koloru i smrodliwego zapachu (czyli po zamknięciu naszych ekonomicznie „opłacalnych” kopalń), napawała Wałbrzyszan optymizmem.
Dziś znów powstają wątpliwości, czy ta river zdąży bez opieki decydentów od gospodarki, a zwłaszcza wodnej, oczyścić się przed rozpoczęciem mistrzostw euro 2012. Mam wątpliwości, czy w te okolice uda się dotrzeć i kibicom, i turystom po nowych polskich autostradach i odnowionych drogach już bez dziur i dojrzeć czar tych miejsc i czyściutką wodę płynącą takim pięknym przełomem. Przyroda jak to widać wokoło, potrafi uporządkować świat, o ile gatunek homo nie będzie jej przeszkadzać. Ale też jest jakaś nadzieja, że wszyscy zajęci przygotowaniami do tak ważnego wydarzenia, zajmą właściwe stanowisko w sprawie gospodarki odpadami. (myślę o wszystkich odpadach znajdujących się w okolicznych lasach i płynących naszą wałbrzyską „chlubą” – Pełcznicą. Z tak wielką nadzieją na dobre zmiany w myśleniu ludzkim, optymista z pesymistycznym spojrzeniem na dziś
Grzegorz
Nasuwa mi się w związku z w/w przemyśleniami fragment
naszego hymnu WMT…
“…A przyroda, zawsze gdy przychodzi maj.
Zielonością swą zakrywa >błędy ludzi
Jest mała nadzieja na polepszenie sytuacji: jeśli kiedyś historia zatoczy koło ( podobno tak się mówi), być może w Pełcznicy znów będę pływać żywe pstrągi, niekoniecznie świecące . Trudno w to uwierzyć… a jednak.
A propo’s trasy, to jedna z moich ulubionych, kiedyś chodziło się tamtędy na randki. ( Ale to było dawno)
Oj, Tniesz ty te posty Grzesiu, Tniesz, jak PRL-owska cenzura…
Pozdrawiam, Andrzej
Witamy i pozdrawiamy administratora strony oraz główne bohaterki obejrzanego przed chwilą filmu :-). A mnie się taka rzeka podoba! No przecież nigdze indziej na ziemi takiego ewenementu nie spotkamy! sama barwę zmienia! mnie głównie zastanawia, dlaczego ta rzeczka przybiera taki kolor? Czy to napewno zanieczyszczenia, a może przepływa przez jakieś barwiace skały, wzbogacone jakimiś interesującymi pierwiastkami? Pragnę zauważyć, ze rok temu rzeczka była bardziej pomarańczowa, w górnej części jej biegu (Poniatów zaraz za oczyszczalnią) więc wszystko wskazuje na to, że się coś oczyszcza! Do ME 2012 napewno ponownie zalegną się w niej jakieś zyjątka typu, żaby, rybki itp. A najmilej to się znajome okolice w ekranie monitora w Muenchen oglada! Fajne filmiki! aaapropos randek……to z Elżbietką chyba też raz nam się tam zdarzyło flirtowac…i dwa pifa też chyba na spacerku były…:-) hej
O Grzesiu, Grzesiu!!!
Z tym cięciem to był tylko zzart, a refren hymnu WMT
jest taki:
“…A przyroda zawsze gdy przychodzi maj,
Zielonością swą zakrywa błędy ludzi,
Ona wierzy, że tu kiedyś będzie RAJ
I ja wierzę, że się KTOŚ obudzi…”
polecam strony: www.dziupinski.mp3.wp.pl
www.andrzejdziupinski.mp3.wp.pl
www.AN-DZUP.mp3.wp.pl
oczywiście:www.andzup.mp3wp.pl
Kolor rzeki to małe piwo,dla mnie problemem będzie przejście przez ten mostek.Widziałam jak się trzęsły nogi Gosi po jego przejściu.Z turystycznym pozdrowieniem Anka.
Mnie również podoba się kolorystyka, chociaż… w Karpaczu widziałem trochę ciekawszą /stanowiącą dowód czystości/. Opis rewelka – widzę, że szykujesz się do wydania bestsellera. Fajnie było poczytać. Zapraszam do mnie – jest może mniej interesująco, ale… ostatni humor jest warty przemyślenia (w czasie weekendu). Miłej majówki – ja spędzę ją nad morzem, w Rewalu. Pozdrawiam JANUSZ
No, teraz już wiem, że wybrałeś drogę kariery w TV. News jak się patrzy. Następnym razem Twojej produkcji będę szukał w Panoramie. Gratuluję,ale… znowu dałeś mi doła. Kiedy ja się czegoś podobnego nauczę. Pozdrawiam i miłej majówki
-19.04.2007 r.
W końcu temperatura uzyskała właściwą wartość dla takich „niedźwiadków” jak ja. Znów wybraliśmy się z Małgosią na wiosenny rekonesans do Szczawna przez wspomniane wcześniej Wzgórze Giedymina. I znów przyroda objawiła, a tym samym przypomniała nam, czym charakteryzuje się ten czas.
Przyroda nie potrzebuje żadnych zapisów w ustawie ani nawet w konstytucji. Czas miłości z jej wszelkimi konsekwencjami jest motorem wszelkich poczynań i poczęć też. Parę ujęć z otoczenia w/w wzgórza najwyraźniej przedstawia i wskazuje jak powinniśmy zachowywać się dziś, jako jeden z gatunków systemu, ekosystemu.
Wydaje mi się, że po takich obrazkach nic dodać nic ująć (chyba, że macie inne zdanie na ten temat ).
Z pozdrowieniami świeży podglądacz przyrody i nie tylko – Grzegorz.
Właściwie nic dodać, nic ująć. I przede wszystkim zachować trochę ciszy, aby usłyszeć to, co jest wokół nas. Dzięki, filmik był super. Pozdrawiam JANUSZ
Piękny film.Sama nie wiem czemu zachciało mi się śpiewać:”…żaba żabie da,będą kijanki…Dobry jesteś w podglądaniu przyrody.Jeszcze jedno…”…Tyś królewną nie żabą?….-powiedział żab do żaby.Głupie,ale to wpływ wiosny i twego filmu .Pozdrowienia Anka
Jacek – 28.04.2007 godz. 21:19
… kawał historii naszej familii, łza się w oku kręci. Bliscy nam przychodzą na ten świat i odchodzą, a my w tych ważnych chwilach zawsze jesteśmy razem. Warto żyć dla tych chwil. J.Ś.
Anka – 28.04.2007 godz. 22:39
….i smutno mi się robi …,że mnie z wami nie było…. Anka
Kasia – 30.04.2007 godz. 21:12
Łza się w oku kręci… zwłaszcza sięgając pamięcią wstecz. A co się tyczy dnia dzisiejszego to wspaniale, że możemy się spotkać w gronie rodzinnym , szkoda tylko , że przy okazji ostatniego pożegnania Naszej cioci Heli. Wszystkie ciocie,babcie, dziadkowie itd. pozostaną w mojej pamięci i ciepło robi się na sercu. pozdrawiam
Rycho – 30.04.2007 godz. 22:16
Grzesiu, bardzo Ci dziękuję. Ryszard
Jolanta – 30.04.2007 godz. 23:52
Jestem Ci bardzo wdzięczna za film, zwłaszcza Wspomnienie. To coś niesamowitego. Nie myślałam, że zobaczę kiedyś moje ukochane Ciotki i Wujków innaczej niż na zdjęciu, że będę mogła usłyszeć ich głosy, Tak jakby czas się cofnął. A ja mam cudowne wspomnienia związane z Nimi, z Wami, Wałbrzychem. Wielka tęsknota. Bardzo, bardzo Ci dziękuję. Mama też jest Ci wdzięczna. Poplaczemy sobie dziś oj popłaczemy. Tak z tej tęsknoty. Ale to bardzo dobre emocje. Kocham Was bardzo, pozdrawiaj kazdego kogo spotkasz, jeszcze raz serdeczne dzięki. A swoją drogą jestem pod wrażeniem Twojej strony. Sporo sobie pooglądałam. No no. Pa pa Jola
Krzysiek z rodziną – 4.05.2007 godz. 13:10
Dziękujemy Wujku za ten filmik .
Chociaż w ten sposób Ja, Madzia i Nikolka mogliśmy być tam i przeżywać to razem z Wami. Nie mogliśmy być na pogrzebie Dziadka Tadka, jak i Babci Helenki. Tak wyszło.
Wygnało nas tu na wyspę i ciężko się ruszyć.
Dzięki Tobie Wujku mogliśmy z żoną obejrzeć, popłakać i przeżyć ten pogrzeb.
Jeszcze raz dziękujemy.
Krzysiek Koza z rodziną.
Janusz – 7.05.2007 godz. 11:20
Ten tekst jest bardzo nostalgiczny. Przychodzą mi na myśl słowa ks. Twardowskiego: SPIESZMY SIĘ KOCHAć LUDZI, BO TAK SZYBKO ODCHODZĄ…
Pozdrawiam serdecznie
JANUSZ – 10.05.2007 godz. 11:22
Myślę, że dzisiaj, kiedy tak trudno znaleźć czas na podstawowe nawet rzeczy, taki przekaz może przypomnieć, jak ważną jest normalna rodzina. Pozdrawiam serdecznie i sorka za te teksty o mediach
sb – 15.05.2007 godz. 23:33
Byłem widziałem ściągałem i pokazałem. Jest ok