Grudzień, miesiąc jak każdy inny i na dodatek zimny. Jest jednak coś innego, co wyróżnia ten miesiąc od pozostałych. To święta Bożego Narodzenia. Właściwie, to zaczęły się już w listopadzie (wystrój wszystkich marketów o tym świadczy) i będą trwać do Trzech Króli, a nawet dalej. Prawie każde okno jest wystrojone świątecznie, a niezliczony rodzaj ozdóbek, świecidełek i światełek otumania i nie pozwala na spokojną refleksję i chwilę zadumy choćby w okresie adwentu.
Tak się zadumałem, że myśli moje skierowały się nie na sprawy duchowe, tylko na drzewko świąteczne i jego ozdoby. Analogia do społeczeństwa narzuciła się natychmiast, gdy przypomniałem sobie widok na świerk rosnący pod moimi oknami z pięknymi, długimi szyszkami w górnej części korony drzewa. Drzewo, wiadomo „drzewo życia”, na nim społeczeństwo cienkich igieł, tzw. cieniasów, a w górze dominują szychy. Tak stworzona w sposób naturalny hierarchia ważności, często była określana wyborem tych na górze z woli Boga, a nie zwykłych igiełek. Ptaki naśladując ten proces społeczny, w swojej ważności zajmują na drzewach miejsca od góry do dołu. Te silne nie przejmują się tymi poniżej i jak wiadomo z lekcji przyrody, obdarowują podległe sobie specyficznym białoszarym wystrojeniem (po prostu mają te z niższych stanów wiadomo gdzie … ).
W demokracji jest to zjawisko zdeformowane, w każdym razie w naszej demokracji. Na czele wspólnot nie stają rzeczywiste autorytety, jakie wykształcają się w każdej populacji. Pragnieniem każdego obywatela jest, aby wspólnota była tak poukładana, jak pięknie udekorowane jest drzewko choinkowe na święta. Wybieramy do naszego obrazu świata, nie szyszki, ale szklane, kruche, kolorowe bombki. Dokładamy cukierki, aby świat wydawał się nam słodki, zasłaniamy niedoskonałość drzewka lametami, brokatami i innymi świecidełkami.
Aby nasi wybrani błyszczeli w tak ułożonej cywilizacji , oświetlamy ich szeregiem kolorowych lampek, żeby społeczeństwo widziało blask jaśnie oświeconych. Na czubku drzewka zawieszamy świetlistą gwiazdę, albo nabąbany jak postać z komedii dell’Arte, szpic. Dość często na gałązkach pojawiają się aniołki, aby z naszym wybrańcem bez kantów, tworzyli wizualną parę doskonałą, wręcz świętych. Takie jest pobożne życzenie każdego wyborcy, stąd różnorodność w wyglądzie choinek świątecznych rzadko odbiega od przyjętego stereotypu.
Ale mija jakiś czas, a gałązki przestają być sprężyste, igiełki podsychają, spadają i przestają stanowić oparcie dla ciężkich bombek oraz cuksów, w konsekwencji ześlizgują się na podłogę i tak kończy się kariera nadmuchanych szklanych powłok. A lizusy wszak niewiele zniekształcone mogą dalej słodzić przypięte na innej gałązce.
Rzeczywisty obraz drzewa życia społecznego co jakiś czas rodzi nowe życiodajne rozwojowe szyszki, a wyimaginowane niestety usycha. Ściągamy z takiego kikuta zakurzone ozdoby do pudełek, aby w przyszłoroczne święta dały ponownie nadzieję na wymarzony świat.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego z okazji Świat Bożego Narodzenia 2015.
Grzegorz – w świątecznym nastroju
P.s. Inni też mają niekonwencjonalne postrzeganie świata. Zapraszam na krótki film pt. „La luna”